piątek, 25 grudnia 2015

Uwaga spoiler -> Życzenia Bożonarodzeniowe! XD


By Wam wszystko pasowało, 
by kłopotów było mało, 
byście zawsze byli zdrowi, 
by problemy były z głowy, 
by się wiodło znakomicie, 
by wesołe było życie!

A tak na serio, to przepraszam za spóźnienie z tymi oto życzeniami ^^" *rumieni się*
Wiecie, ta przedświateczna latanina jest bezcenna :")

UWAGA! Teraz zabłysnę językiem angielskim! :3

When na dworze biały snow
Wtedy Święta Christmas są 
Chriatmas Tree ma bombek w bród 
A na table pełen food. 
Karp fish swiming in the woda 
Kill him będzie very szkoda. 
When na niebie star zaświeci 
Santa leci to the dzieci 
I wish zdrowia dla for you 
And szczęśliwy New Year To 
! WESOŁYCH ŚWIĄT !


Nie no, dobra, przyznam się, to twór Internetu :")
Nie jestem taka zdolna xD


Wasza Starunna! <3
No, i Ally, za którą muszę pisać -,- (foch)


Papatki Mordeczki :*




sobota, 5 grudnia 2015

004. "Watsonie, do dzieła!"




Drużyna Karasuno już przybyli na miejsce obozu, mając do zmierzchu jeszcze kilka godzin wolnych.
- Trening zaczynamy za dwadzieścia minut - powiedział Ukai - Spotykamy się na placu szkolnym obok fontanny, a potem idziemy do sali. Zrozumiano?
- TAK JEST! - krzyknęła drużyna, po czym poszli do pokoju.
Potem się okazało, że mieli spać w sali lekcyjnej. Dyrektor Fudurokami nawet nie pofatygował się by przynajmniej pozbyć się ławek i krzeseł, więc uczniowie Karasuno musieli samodzielnie przemeblować sypialnię.
- Mam nadzieję, że nie będzie więcej niespodzianek... -mruknął Daichi.
****
-Ładną mają halę...- mruknął Tanaka, niby od niechcenia, rozglądając się po boisku.
Trybuny wznosiły się wysoko dookoła dwóch boisk do siatkówki. Widać było gołym okiem, że mogły pomieścić dużą liczbę kibiców. Na barierce naprzeciwko wejścia widniały herb i nazwa szkoły. Drewniany parkiet lśnił w promieniach zachodzącego słońca wpadajcych przez liczne i duże okna.
- Nasza jest lepsza. - powiedział Hinata.
- My nie mamy... - zaczął Tsukki.
- Nasza jest lepsza! - warknął Noya.
- Ale...
- Jest lepsza!
- Chcę tylko powiedzieć...
- Że nasza hala jest lepsza! - odparował libero - Bez dyskusji!
- Mógłbyś mi rozkazywać, jakbyś miał co najmniej 191 centymetrów. 
Noya skierował wściekłe spojrzenie na Tsukki'ego.
- Nawet ty tyle nie masz! - stwierdził Hinata.
- Ma 1,90 - wtrącił Yamaguchi.
- Gówno prawda... - warknął Noya - Pamiętaj, że uczę cię jak dobrze odbierać...
- Jeszcze... jedno... słowo... - zawodnicy usłyszeli trzęsący się głos Daichi'ego.
- To co, rozgrzewka?! - wrzasnął Suga, chcąc odwrócić uwagę od zaistniałej sytuacji.
****
- Czy nie macie dziwnego uczucia, że ktoś was obseruwje? - zapytał Hinata, kiedy mieli przerwę.
- Co ty, masz sześć lat? - odparował Kageyama, popijając wodę.
- Nie...! - warknął Shoyo - Nie macie takiego uczucia?
- Że masz sześć lat? Owszem - rzekł Tsukki.
- Nie mam sześciu lat! 
- Masz. Nikt o dojrzałym umyśle nie bawi się w takie rzeczy...
- Ja się nie bawię, to było normalne pytanie!
- Zadane przez sześciolatka.
- Mam piętnaście lat!
- Nikt nie wie... - wzruszył ramionami Kageyama
- No serio?! Mam piętnaście lat i pytam się, czy nie macie uczucia, że ktoś was obserwuje? - krzyknął Hinata.
- Nikt inny tu nie ma sześciu lat i wszyscy skupiają się na siatkówce... Tylko nie nasz sześciolatek. - odprał Tsukki.
- Skupiam się na siatkówce!
- Takie dzieci nie potrafią skupić na czymś uwagi, szczególnie jak mają przekonanie, że ktoś je obserwuje...
- NIE!
- Tak.
- NIE!
- Tak.
- NIE!...
-WRACAMY!
- Tak jest! - drużyna krzyknęła i posłusznie ustawili się na parkiecie.
****
Po treningu wszyscy wzięli prysznic i udali się do "pokoju". W powietrzu czuć było zapach kredy. Na ścianach wisiały różne ściągawki z wzorami. Na szczycie szafy stał globus, przypominający wielką, zielono-niebieską piłkę. 
- Oyasuminasai!*
Zawodnicy wczołgali się do łóżek. Po chwili słychać było przesuwanie się ciała po posadce.
- Nasz szesciolatek musi siusiu? -szepnął Tsukki.
- N...
- SPAĆ! - wrzasnął Daichi.
****
Po kilkudziesięciu kinutach...
Hinata słyszał spokojne oddechy reszty drużyny. Zdołał się przyczołgać do celu, będąc przy tym jak najciszej.
- Hej, Noya-san... -szepnął - Noya-san... Hej... Noya-san.
- Hm? - burknął libero
- Śpisz?
- Mhm...
- To śpij... - Hinata obrócił się na plecy.
Jednak po chwili...
- Noya-san...
- Hm?
- Śpisz?
- Mhm.
- Noya-san, muszę z tobą pogadać...
- Uhm...
- Pogadamy?
- Y-y...
- Czyli nie?
- Mhm.
Hinata westchnął...
- To rano...
...
- Ale Noya-san...
- Grrrrr....
Hinata założył ręce za głowę. Może pogadać z nim jutro? Ale jutro... Nie, nie... Jutro znów będą się nabijać... 
Nagle Shoyo wpadł na pewnien pomysł.
- Hej, pogadamy Noya-senpai?
Libero odwrócił się w jednej sekundzie.
- O co chodzi? - wyszeptał senny - Nie mogło to poczekać do rana?
- Nie... Czy ty też miałeś wrażenie, że dziś... ktoś nas obserwował? - zapytał Hinata.
- Nie zwróciłem uwagi... Do czego zmierzasz?
- Do tego, że czuję, że coś jest nie tak! 
- Czemu mi o tym mówisz? W środku nocy?
- Bo ty mnie zrozumiesz, Noya-senpai...
- Pogadamy jutro, dobra? Śpijmy teraz. Oyasuminasai... - wymruczał Noya i zamknął oczy.
- Arigato**, Noya-senpai... - wyszeptał Hinata i wreszcie mógł zasnąć.
****
Następnego dnia, skoro świt do "pokoju" wpadła Emiko i odsunęła zasłony. Klasę wypełniło jasne, poranne słońce i rozległy się jęki niezadowolenia.
 - Wstajemy! Śniadanie już prawie gotowe!
Po kilkunastu minutach na stołówce zawodnicy pałaszowali jedzenie. Kiedy skończyli, do Nishinoyi podszedł Hinata. 
- Czyli, mówiąc krótko, chcesz żebym powiedział, że wszystko z tobą w porządku? - zapytał libero.
- Ech... Tak, już tak, neich będzie...
- Żartuję przecież! - Noya uśmiechnął się - Przeprowadzimy małe śledztwo...



C.D.N


* jap. dobranoc
** jap. dziękuję



---------------------------
Eh... No... Ten...
Dzień dobry.
Eh... Miło was widzieć *pusta sala* ...i... no, chciałabym podziękować wielu osobom, które czekały na rozdział i przeprosić, że się nie doczekały *spogląda na kościotrupy* ...Eh... 
No, więc, jeśli jednak tu dalej jesteście *świerszcz* to chciałabym ogłosić iż:
Jest 5 grudzień, godzina 19:38. Jutro 6 grudnia i... MIOŁAJKI :3
Nie wiem jak Wy, ale ja wprost uwielbiam grudzień <333
I tak - przydałoby się trochę zmian, nie? Szukam osoby, która zrobi zimowo-świąteczny szablon na *le bloga. 
I co... Jeśli ktoś to przeczytał, za co wielkie dzięki <3 (kocham Cię, czytelniku) Niech napisze komentarz, napisze co dostał na Mikołajki :3 (ja spodziewam się książki- Sword Art Online :3 )
Chwalcie sie co macie i piszcie co u Was słychać, bo tak zaniedbałyśmy tego bloga...
Wrócicie, prawda? 
Teraz postaram się pisać regularnie :D

Dobranoc/Do przeczytania!


<333
Dziękuję i przepraszam! (za błędy T.T)

~Starunna 

004. "Watsonie, do dzieła!"




Drużyna Karasuno już przybyli na miejsce obozu, mając do zmierzchu jeszcze kilka godzin wolnych.
- Trening zaczynamy za dwadzieścia minut - powiedział Ukai - Spotykamy się na placu szkolnym obok fontanny, a potem idziemy do sali. Zrozumiano?
- TAK JEST! - krzyknęła drużyna, po czym poszli do pokoju.
Potem się okazało, że mieli spać w sali lekcyjnej. Dyrektor Fudurokami nawet nie pofatygował się by przynajmniej pozbyć się ławek i krzeseł, więc uczniowie Karasuno musieli samodzielnie przemeblować sypialnię.
- Mam nadzieję, że nie będzie więcej niespodzianek... -mruknął Daichi.
****
-Ładną mają halę...- mruknął Tanaka, niby od niechcenia, rozglądając się po boisku.
Trybuny wznosiły się wysoko dookoła dwóch boisk do siatkówki. Widać było gołym okiem, że mogły pomieścić dużą liczbę kibiców. Na barierce naprzeciwko wejścia widniały herb i nazwa szkoły. Drewniany parkiet lśnił w promieniach zachodzącego słońca wpadajcych przez liczne i duże okna.
- Nasza jest lepsza. - powiedział Hinata.
- My nie mamy... - zaczął Tsukki.
- Nasza jest lepsza! - warknął Noya.
- Ale...
- Jest lepsza!
- Chcę tylko powiedzieć...
- Że nasza hala jest lepsza! - odparował libero - Bez dyskusji!
- Mógłbyś mi rozkazywać, jakbyś miał co najmniej 191 centymetrów. 
Noya skierował wściekłe spojrzenie na Tsukki'ego.
- Nawet ty tyle nie masz! - stwierdził Hinata.
- Ma 1,90 - wtrącił Yamaguchi.
- Gówno prawda... - warknął Noya - Pamiętaj, że uczę cię jak dobrze odbierać...
- Jeszcze... jedno... słowo... - zawodnicy usłyszeli trzęsący się głos Daichi'ego.
- To co, rozgrzewka?! - wrzasnął Suga, chcąc odwrócić uwagę od zaistniałej sytuacji.
****
- Czy nie macie dziwnego uczucia, że ktoś was obseruwje? - zapytał Hinata, kiedy mieli przerwę.
- Co ty, masz sześć lat? - odparował Kageyama, popijając wodę.
- Nie...! - warknął Shoyo - Nie macie takiego uczucia?
- Że masz sześć lat? Owszem - rzekł Tsukki.
- Nie mam sześciu lat! 
- Masz. Nikt o dojrzałym umyśle nie bawi się w takie rzeczy...
- Ja się nie bawię, to było normalne pytanie!
- Zadane przez sześciolatka.
- Mam piętnaście lat!
- Nikt nie wie... - wzruszył ramionami Kageyama
- No serio?! Mam piętnaście lat i pytam się, czy nie macie uczucia, że ktoś was obserwuje? - krzyknął Hinata.
- Nikt inny tu nie ma sześciu lat i wszyscy skupiają się na siatkówce... Tylko nie nasz sześciolatek. - odprał Tsukki.
- Skupiam się na siatkówce!
- Takie dzieci nie potrafią skupić na czymś uwagi, szczególnie jak mają przekonanie, że ktoś je obserwuje...
- NIE!
- Tak.
- NIE!
- Tak.
- NIE!...
-WRACAMY!
- Tak jest! - drużyna krzyknęła i posłusznie ustawili się na parkiecie.
****
Po treningu wszyscy wzięli prysznic i udali się do "pokoju". W powietrzu czuć było zapach kredy. Na ścianach wisiały różne ściągawki z wzorami. Na szczycie szafy stał globus, przypominający wielką, zielono-niebieską piłkę. 
- Oyasuminasai!*
Zawodnicy wczołgali się do łóżek. Po chwili słychać było przesuwanie się ciała po posadce.
- Nasz szesciolatek musi siusiu? -szepnął Tsukki.
- N...
- SPAĆ! - wrzasnął Daichi.
****
Po kilkudziesięciu kinutach...
Hinata słyszał spokojne oddechy reszty drużyny. Zdołał się przyczołgać do celu, będąc przy tym jak najciszej.
- Hej, Noya-san... -szepnął - Noya-san... Hej... Noya-san.
- Hm? - burknął libero
- Śpisz?
- Mhm...
- To śpij... - Hinata obrócił się na plecy.
Jednak po chwili...
- Noya-san...
- Hm?
- Śpisz?
- Mhm.
- Noya-san, muszę z tobą pogadać...
- Uhm...
- Pogadamy?
- Y-y...
- Czyli nie?
- Mhm.
Hinata westchnął...
- To rano...
...
- Ale Noya-san...
- Grrrrr....
Hinata założył ręce za głowę. Może pogadać z nim jutro? Ale jutro... Nie, nie... Jutro znów będą się nabijać... 
Nagle Shoyo wpadł na pewnien pomysł.
- Hej, pogadamy Noya-senpai?
Libero odwrócił się w jednej sekundzie.
- O co chodzi? - wyszeptał senny - Nie mogło to poczekać do rana?
- Nie... Czy ty też miałeś wrażenie, że dziś... ktoś nas obserwował? - zapytał Hinata.
- Nie zwróciłem uwagi... Do czego zmierzasz?
- Do tego, że czuję, że coś jest nie tak! 
- Czemu mi o tym mówisz? W środku nocy?
- Bo ty mnie zrozumiesz, Noya-senpai...
- Pogadamy jutro, dobra? Śpijmy teraz. Oyasuminasai... - wymruczał Noya i zamknął oczy.
- Arigato**, Noya-senpai... - wyszeptał Hinata i wreszcie mógł zasnąć.
****
Następnego dnia, skoro świt do "pokoju" wpadła Emiko i odsunęła zasłony. Klasę wypełniło jasne, poranne słońce i rozległy się jęki niezadowolenia.
 - Wstajemy! Śniadanie już prawie gotowe!
Po kilkunastu minutach na stołówce zawodnicy pałaszowali jedzenie. Kiedy skończyli, do Nishinoyi podszedł Hinata. 
- Czyli, mówiąc krótko, chcesz żebym powiedział, że wszystko z tobą w porządku? - zapytał libero.
- Ech... Tak, już tak, neich będzie...
- Żartuję przecież! - Noya uśmiechnął się - Przeprowadzimy małe śledztwo...



C.D.N


* jap. dobranoc
** jap. dziękuję



---------------------------
Eh... No... Ten...
Dzień dobry.
Eh... Miło was widzieć *pusta sala* ...i... no, chciałabym podziękować wielu osobom, które czekały na rozdział i przeprosić, że się nie doczekały *spogląda na kościotrupy* ...Eh... 
No, więc, jeśli jednak tu dalej jesteście *świerszcz* to chciałabym ogłosić iż:
Jest 5 grudzień, godzina 19:38. Jutro 6 grudnia i... MIOŁAJKI :3
Nie wiem jak Wy, ale ja wprost uwielbiam grudzień <333
I tak - przydałoby się trochę zmian, nie? Szukam osoby, która zrobi zimowo-świąteczny szablon na *le bloga. 
I co... Jeśli ktoś to przeczytał, za co wielkie dzięki <3 (kocham Cię, czytelniku) Niech napisze komentarz, napisze co dostał na Mikołajki :3 (ja spodziewam się książki- Sword Art Online :3 )
Chwalcie sie co macie i piszcie co u Was słychać, bo tak zaniedbałyśmy tego bloga...
Wrócicie, prawda? 
Teraz postaram się pisać regularnie :D

Dobranoc/Do przeczytania!


<333
Dziękuję i przepraszam! (za błędy T.T)

~Starunna 

środa, 15 kwietnia 2015

002. "Natręt!"






- To była bardzo zdrowa drzemka! - stwierdził Hinata, przeciągając się na parkiecie.
- Ktoś może mi powiedzieć, która jest godzina? - Kei poprawił okulary.
- Spokojnie. Spaliście kilka godzin - odrzekł Ukai.
- Drzemka drzemką, ale weźmy się już do pracy! - powiedział kapitan wstając z parkietu.
- O nie! Nie ma mowy! - Keishin potrząsnął gwałtownie głową.
- Ale Ukai-san...
- Jako wasz trener, dziś odwołuję trening. Jesteście zmęczeni, musicie odpocząć.
- Ukai-san! - krzyknęła błagalnie drużyna.
- Do domów! Pewnie już się o was martwią! - Keishin nie dał za wygraną.
Po kilkunastu minutach woźny zamknął drzwi hali na klucz. Siatkarze patrzyli z żalem na budynek, po czym leniwie zaczęli rozchodzić się do domów.
****
- Ma pan dużo cierpliwości... Tak, wiem... Gdyby pan myślał rozsądnie, dałbym panu spokój... No cóż, do usłyszenia jutro. Aha, a jeżeli pan nie odbierze, osobiście się wybiorę do pana - Takeda nacisnął czerwony przycisk i z ciężkim westchnieniem odłożył telefon.
****
Noc wielu zawodnikom minęła niezbyt spokojnie. 
W snach grali przeciwko Aobajohsai i kiedy wydawało im się, że zwycięstwo mają w kieszeni... przegrywali. Wtedy ponad siatką dostrzegali świdrujące oczy pełne kpiny, patrzące na nich z góry... 
- Następnym razem was pokonamy...! - mruczeli siatkarze i budzili się, by znów zasnąć i ponownie stawić czoła Aobajohsai.
Tak zataczało się błędne koło.
****
Dopiero nad ranem zawodnicy Karasuno mogli zaznać porządnego, zdrowego snu. Kiedy oni oddawali się w objęcia Morfeusza, pan Takeda czekał już pod sklepem "Podnóża Zbocza".
Ze zniecierpliwieniem spojrzał na zegarek, wyciągnął telefon i wybrał właściwy numer. Odczekał chwilę, a kiedy nikt nie odezwał się po drugiej stronie, uśmiechnął się chytrze.
"Łatwo się mnie nie pozbędziecie" - pomyślał.
Wypatrywał Keishina, by wprowadzić go dokładniej w swój plan.
Miał świadomość, że wszystko pójdzie dobrze, jeżeli nic nie pójdzie źle. Czuł, że wystarczy jeden niewłaściwy krok i zawodnicy klubu siatkarskiego mogą nieciekawie skończyć.
W końcu do uszu Takedy dotarł radosny brzęk kluczy i drzwi do sklepu stanęły otworem.
- Ukai-kun! - zawołał nauczyciel od progu i urwał - Dzień dobry...
- Witaj, młody człowieku - odparła starsza, niska kobieta uśmiechając się uprzejmie - Chcesz się pewnie spotkać z Keishinkiem, prawda?
Takeda przytaknął zmieszany i zawstydzony.
- Niestety, nie ma go. Wyszedł bardzo wcześnie, powiedział, że musi uratować klub siatkarski - kontynuowała kobieta, a w jej głosie było słychać dziwny spokój - Coś niedobrego dzieje się z jego zawodnikami?
Nauczyciel znów przytaknął:
- Po ostatniej porażce, ciężko im się pozbierać. Boimy się o ich zdrowie, bo mogą nabawić się poważnych kontuzji które...  - i umilkł, czując, że powiedział zbyt dużo. 
Babcia spojrzała na niego z poważną miną. Prześwietlała Takedę wzrokiem, aż ten chciał wybiec ze sklepu.
- Nie jedzą obiadów? - zapytała za powalającą powagą.
- Um... Nie wiem... znaczy... Chyba tak. Tak, to pewne. - odparł Ittetsu
- To dobrze. Najważniejsze, żeby nie byli głodni. Ale nie rozumiem w czym problem... - stara kobieta przywołała na twarz uprzejmy uśmiech.
- Ja już pójdę. Do widzenia! - Takeda prawie wybiegł ze sklepu, nie zastanawiając się nad słowami kobiety.
Po kilkunastu minutach stał pod halą na terenie szkoły Karasuno. Przyglądał się grupie zawodników prawie walczących z Ukai'em o dojście do sali.
- Trenerze! Ukai-saaan! Tak nie można! - wrzeszczeli zawodnicy, pchając się na mężczyznę.
- Nie można trenować bez wytchnienia! Dziś nie ma treningu! Idźcie do domów! Jest sobota! Zróbcie sobie dzień wolnego! - odkrzykiwał Ukai.
Obok Takedy stanęła Kiyoko. Bez słowa obserwowała starcie trenera z zawodnikami.
Po niedługiej chwili obok nich stanęli trzecioklasiści, zmęczeni już próbami wdarcia się do sali.
- U-Ukai-kun! - Ittetsu sprawił, że grupa osób kłębiących się przed drzwiami hali spojrzała na niego jak na intruza - Musimy jechać do szkoły Fudurokami. To pilne. Nie możemy pozwolić sobie na chwilę zwłoki!
- Co się stało? - zapytał Keishin, lekko bagatelizując sprawę
- Musimy załatwić kilka spraw... - odparł Takeda takim samym tonem - Między innymi sprawę Turnieju Wiosennego, ale jeśli chłopcy chcą trenować, musimy zostać...
- NIEEE!!! - wrzasnęła drużyna - Trenerze, musi pan jechać!
- Stoimy na parkingu - zdążył jeszcze dorzucić Ittetsu, zanim zespół prawie zaniósł Keishina do samochodu nauczyciela.
- Dopilnuję, by nikt nie trenował w czasie pana nieobecności - powiedziała Kiyoko, trzymając w ręce klucz do hali.
****
W połowie drogi do liceum Fudurokami samochód Takedy zaczął wydawać dziwne dźwięki, podobne do podekscytowanej pięciolatki. Niecałe pięć minut później wóz stał w chmurze pary wodnej na poboczu pustej, asfaltowej drogi, która wiodła przez las. Kaishin i Ittetsu wysiedli z samochodu, po części wygnani z niego duszącym zapachem mieszaniny gumy ze stertą zgniłych owoców.
- Kiedy ostatnio robiłeś przegląd? - zapytał Ukai z przekąsem.
- Dosłownie kilka tygodni temu - odparł Takeda.
Nie miał zielonego pojęcia, co może, albo co ma zrobić. Utknęli w połowie kosmicznej długości trasy, w środku lasu, bez jakichkolwiek oznak istnienia przyjaznej cywilizacji...
- Nie ma zasięgu... - westchnął Keishin, wsuwając telefon do kieszeni.
- Ładnie... - mruknął Takeda i podniósł klapę samochodu, spod której buchnął kłąb gorącej pary wodnej.
Nauczyciel odskoczył od samochodu. Chwilę pomyślał, po czym z miną pokerzysty wrócił do auta i rozłożył na klapie bagażnika mapę.
Keishin w tym czasie zapalił papierosa.
- Tylko nie puść tu niczego z dymem, Ukai-kun - odezwał się głos.
- Nie spodziewałem się takiej wypowiedzi po tobie, Takeda-kun - odrzekł Keishin, spoglądając na Ittetsu ze zdziwieniem.
- Słucham? - zdziwił się nauczyciel - Ja nic nie mówiłem.
Wrócił do oglądania mapy.
Trener wpatrywał się w mężczyznę ze zdziwieniem. Po chwili jednak uznał, że to jego wyobraźnia płata mu figle.
- Do szkoły Fufurokami jest jeszcze około stu osiemdziesięciu kilometrów... - Takeda podszedł do Ukaia i oparł się o samochód.
Zapadło milczenie.
- Czyli... co chcesz robić? - zapytał Keishin
- Nie możemy zawrócić - odparł nauczyciel - Jesteśmy tak blisko! Nie odpuszczę tamu staremu frajerowi! Dotrzemy tam!
- Mamy czekać na jakiś cud? Czy może załapiemy się na stopa? Możemy jeszcze udawać "panie lekkich obyczajów"?
- Ukai-kun...
- Raczej mężczyzn lekkich obyczajów! Nawet jeśli... - tu Takeda aż wzdrygnął się na samą myśl o słowach Keishina - to i tak tędy nikt nie przejeżdża...
- Takeda-san..
Ukai wypuścił dym z płuc.
- Może po prostu moglibyście iść do domku letniskowego - odezwał się głos za samochodem.
Mężczyźni obrócili się w kierunku właściciela, a raczej właścicielki głosu - była nią niska dziewczynka o nieziemskich włosach w kolorze mlecznej czekolady.
- Kim jesteś? - wyjąkał przerażony Takeda.
- Emiko Hattori - odparła krótko dziewczyna i wskazała na małą dróżkę biegnącą po drugiej stronie lasu w jego głąb - Idźcie do domku letniskowego. Tam jest przynajmniej zasięg... Proszę za mną.
Zapadła cisza przerywana tylko odgłosem kroków i śpiewem ptaków.
- Lepiej niech nikt nie wiem o naszej rozmowie... - szepnął Takeda w kierunku Ukai'a.
- Proszę się nie martwić. Udam, że niczego nie słyszałam - wtrąciła Emiko, prowadząc mężczyzn w kierunku kilkunastu zabudowań.
****
- Znów nie odbiera! - Takeda prawie rzucił słuchawką o ścianę.
- Może mój syn, Ichigo was podwiezie pod szkołę Fudurokami? - bąknęła kobieta blisko pięćdziesiątki, patrząc na telefon Ittetsu - Trzeba go tylko wyciągnąć z pokoju...
- Nie ma sprawy - rzuciła Naomi i wyszła z pokoju.
Dopiero teraz Takeda i Ukai rozejrzeli się po domku. Stwierdzili że domek letniskowy przypomina leśniczówkę. Drewniane ściany i meble, drewniana podłoga, drewniany sufit i dach.
"Jedno wielkie drzewo" - pomyślał z przekąsem Ukai, dyskretnie spoglądając na wyposażenie salonu.
Elektronika, kominek, materiały i szyby w oknach tylko nie były drewniane.
Pod dużym stolikiem do kawy leżało obszerne, białe i kosmate coś, przypominający kudłate stworzenie.
- Ten dywan świetnie podkreśla wnętrze - rzucił Takeda, chcąc być miłym.
Mieszkańcy domku wymienili spojrzenia, po czym mężczyzna w wieku około 60 lat powiedział:
- To Eiko. Nasz pies.
Twarz Ittetsu powoli stężała. Ukai starał się powstrzymać wybuch śmiechu. Olbrzymi pies uniósł głowę, spoglądając na właściciela, potem na obcych.
- S-sumimasen (tłumaczenie: przepraszam) - wyjąkał Takeda.
- Dużo osób myli Eiko z dywanem - zaśmiała się starsza kobieta, gładząc zwierzę po pokudlonym łbie - Mimo porządnego wieku, jest bardzo mądry.
Rozmowę przerwały dochodzące z piętra niewyraźne krzyki, kroki i skrzypienie podłogi ponad głowami zebranych w salonie.
- Emiko... - westchnęła dziewczyna ze złotymi długimi włosami, córka właścicieli domków, Naomi - Zaraz wracam.
Po jakimś czasie, Naomi wróciła w towarzystwie wysokiego chłopaka i blondynki.
- Ichigo podwiezie panów do Fudurokami - powiedziała brunetka - Hitomi i ja pojedziemy z wami.
****
Podróż do szkoły Fudurokami przebiegała w milczeniu. Kolejne minuty mijały, aż w końcu Takeda odważył się zapytać:
- Emiko... Skąd znasz moje imię? 
- Mam kuzynkę w Karasuno. Wypytałam Kiyoko o wszystko, bo chcę się tam uczyć - odparła brunetka.
- Kiyoko? Chodzi o Kiyoko Shimizu? - dopytywał Keishin
- Tak. Jest menedżerką tamtejszego klubu siatkarskiego.
- To wiemy. Ja jestem ich trenerem - rzekł Ukai - Takeda-kun wyciągnął mnie do tego liceum bez żadnego słowa wyjaśnienia.
- Z waszej rozmowy wynikało, że drużyna ma problem. To prawda? - Emiko poruszyła temat, który miał być niebawem rozwiązany.
- Niestety - westchnął Takeda - Zawodnicy się zamęczają...
- Tak, wiem. Kiyoko mi mówiła - dziewczyna ucięła temat, czując, że szykuję się monolog.
- To po co pytasz? - zapytał Ukai, zbity z tropu.
- By się upewnić - odparła Emiko - Ja i Hitomi lada dzień zawitamy w Karasuno. Jeśli nie uda wam się w Fudurokami, możemy spróbować.
- Wy? - zaśmiał się Keishin - Jak dwie pierwszoklasistki ogarną dwanaście chłopaków?
- Hm... Po sześć na głowę - odparła z usmiechem Hitomi - Mogło być gorzej.
"Oj, gorzej już się nie da..." - pomyślał Takeda z dziwną ulgą.
****
"Jednak się da!" - jęknął w duchu nauczyciel japońskiego. 
On, Keishin i siostry stali właśnie przed zamkniętymi drzwiami do szkoły Fudurokami. Na drzwiach widniała kartka z napisem:

"Drzwi zablokowane. Bardzo przepraszamy gości."

Oczywistym było, że "goście" to właśnie Takeda i Ukai. 
Cała czwórka obeszła szkołę dookoła w poszukiwaniu innych drzwi, którymi mogliby się dostać do budynku. Czas mijał nieubłaganie. Wydawało się, że specjalnie na czas ich przyjazdu wszystkie wejścia zostały zamknięte. 
- Nie możemy tu koczować do wieczoru - powiedział w końcu Ukai - Albo odjeżdżamy, albo... włamanie do szkoły jest karalne, nie?
- Możemy spróbować oknem - zaproponowała Emiko - Ja i Hitomi dostaniemy się do środka i otworzymy drzwi. Ewentualnie ogłuszymy dyrektora.
- Nie wiem, czy to...
- Ach... Miałyśmy tu iść do liceum, ale sami widzicie, jak tu traktują gości... - przerwała Takedzie blondynka. 
Mężczyźni umilkli, dając tym samym dziewczynom pole do popisu.
****
Nie minęło kilka minut, kiedy cała czwórka wędrowała do gabinetu dyrektora liceum Fudurokami. 
Jakież wielkie było zdziwienie dyrektora, kiedy Takeda stanął przed nim i uprzejmie podał mu dłoń.
Wraz z Ukai'em wyjaśnili sprawę dotyczącą klubu siatkarskiego Karasuno, pomijając zamknięte drzwi do budynku szkoły i parę innych szczegółów.
- Ten termin jest jedyny - rzekł przełożony, kartkując kalendarz - Chętnie nasza drużyna zmierzy się z Karasuno, tak dla rozgrzewki. Szczegóły możemy ustalić telefonicznie...
- O nie! Nie mam mowy! - warknął Ittetsu, już podenerwowany całą sytuacją - Albo dziś, tu, teraz, w tym momencie ustalimy wszystko odnośnie terminów, albo możemy skończyć współpracę między naszą, a waszą szkołą! 
- Byłem okropnie zdziwiony kiedy dowiedziałem się, że pan, jako dyrektor szkoły Fudurokami nie chce odbierać telefonów od opiekuna naszej drużyny siatkarskiej. Miałem wrażenie, że pan go wręcz unika! - słowa Ukai'a powoli trafiały do przełożonego liceum.
- Dokładnie. Włożyłem w to tyle starań, bo troszczę się o naszą drużynę! Gdyby to była byle jaka błahostka, to już dawno skończylibyśmy współpracę. A pan wie, że Karasuno to jedna z ostatnich szkół, która nawiązuje kontakty z tą szkołą - Takeda czuł satysfakcję ze swojego działania. 
Dyrektor Fudurokami zająknął się w odpowiedzi, i jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawił się wypchany segregator z dokumentacją szkolnego klubu siatkarskiego.
****
- Cudownie wreszcie wrócić do Karasuno! - jęknął Takeda, i potarł kark, kiedy wraz z Ukai'em wyszli z samochodu Ichigo - Myślałem, że nigdy tego nie powiem!
- Wszystko idzie w dobrą stronę. Podejrzewam, że z tymi dwoma dziewczynami, Emiko i Hitomi, jeszcze się spotkamy - rzekł Ukai - Teraz musimy tylko po ogłoszeniu wiadomości drużynie, uspokoić ich, by nie zrobili sobie krzywdy. Jeszcze tego by brakowało...
Ukryty w pobliskich krzakach mężczyzna doskonale wszystko słyszał. Zaniepokoiły go słowa trenera Karasuno, ale jednocześnie podnieciły. Odczekał chwilę, kiedy dwaj mężczyźni skierowali się do hali. Zachodzące słońce pomagało w maskowaniu się, więc szpieg mógł podejść dostatecznie blisko, by potem zdać raport Liderowi, a on przekaże to dalej... 
"Lizus" - pomyślał mężczyzna, na samo wspomnienie o Liderze.
-... więc jedziemy na obóz siatkarski... - dalsze słowa Ukai'a zagłuszyły dzikie wrzaski zawodników.
To nie jest ważne.
Tyle wystarczyło szpiegowi.




Zapowiedź Hinaty!
Niesamowite! Jedziemy na obóz siatkarski! To już nie będzie to samo, co kiedyś! Bierzmy się do treningu! Chwila... Kto to jest? Hej, Noya, ona jest niższa od ciebie! ... Ałaaa! Przepraszam! ... Zaczynajmy trening! Gdzie jest Asahi?! Kapitan będzie zły! OKEY! Jedziemy na obóz! Co się z wami dzieje, chłopaki? Noya? Asahi? Tanaka? Czytajcie następny rozdział pod tytułem: "Niepokój". 



-------------------------------------
Pam-pararam-pam-pam! 
Już drugi rozdział na blogu! :D
Cieszmy się, radujmy i co tam jeszcze XD
Zrobiłyśmy wam prezencik w dniu urodzin... kogo?... Kogo? Bo nie słyszę...
Starunny! (och, ta skrooomność x'D)
Piszcie o rozdziale, co i jak ;D
Jeśli wyłapaliście błędy, proszę krzyczeć!

Za ten rozdział podziękujcie Sally! To ona opublikowała rozdział, bo Ruru zajęła się Kleopatrą ;D


sobota, 21 marca 2015

Libster Blog Award!





Z Libster Blog Award miałam do czynienia już przy moim blogu o Inazumie Eleven (trzy razy! :D), ale nie sądziłam, że tan blog także zostanie nominowany, i to w tak krótkim czasie! Bardzo dziękuję tigrarii sk! :D Prowadzi świetny blog o Inazumie Eleven, polecam:  
http://inazuma-eleven-liceum.blogspot.com/
Ponieważ ja i Sally prowadzimy wspólnie blog (jednak przez kilka problemów mamy kolejne problemy x'D) to razem odpowiemy na pytania tigrarii. Nie obrazisz się?? :)

Przypomnę, co znaczy LBA:

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


 Pytania tigrarii: 
(odpowiada Starunna)

1. Ulubiony przedmiot w szkole? 
Hmm... Chemia i WF xD
2. Wymarzone wakacje? 
W Japonii, w Tokio. Wśród anime i mangi (między innymi Inazuma i Haikyuu!!). Rozmawiając z mieszkańcami tego niesamowitego kraju, przechadzać się wśród kwitnących wiśni. Wdychać ich niesamowitą woń, która napełnia mnie energią, a jednocześnie spokojem i natchnieniem....
Oczywiście, nie musi być Tokio, ale inne miejsce w Japonii. :)
3. Znak zodiaku? 
Baran :D
4. Najładniejsze polskie imię żeńskie i męskie? 
Ojej... Trudne pytanie (szczególnie dla osoby takiej jak ja). Podoba mi się Filip i Anastazja. 
5. Co cenisz w ludziach? 
Wytrwałość i trzeźwość umysłu, ogrom pomysłów, wybujałą wyobraźnię i poczucie humoru :D
6. Co cię w ludziach denerwuje? 
Bestialstwo, gadanie głupot, zero szacunku i siorbanie przy jedzeniu... :')
7. Jakie jest twoje ulubione zwierzę? 
Koń <33 i orzeł. 
8. Jak zaczęłaś pisać? 
Hmm... Zaczęło się jakieś pięć-sześć lat temu. Podczas gry na komputerze, olśniło mnie, by zacząć pisać "książkę" w zeszycie o koniach. Powstały cztery części, piąta utknęła w pół drogi. Potem były następne... "Wakacyjna przygoda" - napisana dla koleżanki (potem mi to oddała xD), "Skylandor: Jak feniks z popiołu" - też utknęła w pół drogi. "Tańcząca z końmi" - zostało mi 1/3 zeszytu do zakończenia, i teraz "Dream of Drasillmare" - kończę czwartą część, planowane jeszcze dwie. Między kolejnymi pomysłami, założyłam blogi i tak jakoś wyszło :)
9. Co cię w życiu pasjonuje? 
Hmmm... Czuję dziwną miętę do jeździectwa, koni. Jeszcze jest siatkówka. I książki. ;)
10. Dlaczego piszesz? Jaki masz tym cel? Po co to robisz?
Dlaczego piszę??? ... Nie wiem. Jaki mam w tym cel??? .... Nie wiem. Po co to robię??? Nie wiem...
Może chcę sobie coś udowodnić, a może świat jest tak okrutny, że muszę tworzyć sobie swój własny mały, idealny świat, do którego wracam z każdym zamknięciem oczu. Jest tylko dla mnie. Nie lubię, jak ktoś mnie siłą z niego wyciąga. To MÓJ świat i ja decyduję kto zbuduje tam dom, zamieszka i zostanie na zawsze, a kto dostanie nakaz deportacji...
Jednak, kiedyś, chciałabym przelać moje pomysły na komputer (co już jest realizowane) i wydać książkę. 


(odpowiada Sally)

1. Ulubiony przedmiot w szkole? 
Biologia
2. Wymarzone wakacje? 
Nad Morze Bałyckie.
3. Znak zodiaku? 
Waga
4. Najładniejsze polskie imię żeńskie i męskie? 
Alicja i Wiktor
5. Co cenisz w ludziach? 
Szczerość
6. Co cię w ludziach denerwuje? 
Egoizm
7. Jakie jest twoje ulubione zwierzę? 
Pies
8. Jak zaczęłaś pisać? 
Rok temu wpadłam na świetny pomysł na opowiadanie tak zaczeła się przygoda z pisaniem.
9. Co cię w życiu pasjonuje? 
Kocham czytać książki,oczywiście pisać,jeździć na rolkach i na deskorolce.
10. Dlaczego piszesz? Jaki masz tym cel? Po co to robisz?
Myślę, że nie mam w tym jakiegoś celu. Piszę dla siebie. Piszę bo to kocham.

Nominuję:
1. http://tsurugi-kyousuke.blogspot.com/
2. http://dream-about-dream.blogspot.com/
3. http://sasukeuchichalovesakuraharuno.blogspot.com/


No cóż... z powodu, że nie można nominować blogów, które mnie nominowały, nie mam kogo nominować (Geez... xD). W każdym razie, jeśli ktoś mi "wpadnie w ręcę", jego blog mi się spodoba.


Moje pytania:
1. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
2. W jakim mieście najchętniej byś zamieszkała?
3. Czy myślałaś kiedyś o karierze pisarza?
4. Ulubiony cytat, myśl?
5. Jaka cecha jest dla Ciebie najważniejsza, i dlaczego?
6. Filmy czy książki?
7. Z czego czerpiesz natchnienie, kiedy piszesz?
8. Jakie jest Twoje największe marzenie?
9. Ulubione anime?

Nie mam więcej pomysłów T.T 
Trudno :D



Jeszcze raz dziękuję tigrarii sk za nominację! 
:)

PS>
Pracę nad rozdziałem trwają. Staram się pisać i piszę, ale nie wiem czy w dobrym tempie. Staram się nie popsuć tych rozdziałów.


PS2>
Za przewidywaną datę premiery drugiego sezonu Haikyuu!! uważa się sezon jesienny - okolice października. 


Dziękuję za obecność i do następnego rozdziału!
:)


sobota, 31 stycznia 2015

001. "Prolog nowej historii czas zacząć"





"Przed moimi oczami wyrasta wysoki, wysoki mur. Co dzieje się po drugiej stronie? Co mógłbym tam zobaczyć? "Widok z góry". Sceneria, której nigdy nie mógłbym zobaczyć na własną rękę. Ale, jeżeli nie jestem sam, wtedy... może będę mógł to zobaczyć" 



Liceum Karasuno wzięło udział w Turnieju Międzylicealnym. W pierwszych dwóch rundach wygrali zDateko i z Tokonami - gdzie Daichi spotkał się ze swoim starym znajomym z gimnazjum.
W trzeciej rundzie Turnieju Międzylicealnego, drużyna Karasuno miała stawić czoło liceum Aobajohsai - Kageyama stanął oko w oko z "Wielkim Królem" - Oikawą Toru  z którym Tobio chodził do gimnazjum, gdzie razem grali w drużynie siatkarskiej.
Po niezwykle zaciętym meczu, trzeci set zakończył się porażką naszych bohaterów: 33:31...
Karasuno zakończyło swój występ. Aobajohsai przeszło dalej by stawić czoło liceum Shiratorizawa. Niektórzy zawodnicy z Seijoh pamiętają porażkę z Shiratorizawą w gimnazjum. Oikawa przysiągł sobie wtedy, że zemści się kiedyś na przegraną. Jednak przeciwnicy okazali się silniejsi. Wygrali finał z wynikiem 2:0. Teraz muszą kierować się drogą, która prowadzi na eliminacje Turnieju Wiosennego.
Dla Karasuno eliminacje do tego turnieju będą ostatnimi na których będą mogli zagrać razem - wraz z trzecioklasistami. Droga do nich będzie co najmniej trudna...
****
Promienie słońca wpadały przez okna do hali. Ciszę przerywały nieregularne uderzenia piłki o parkiet i piski butów.
Tak, właśnie odbywał się trening siatkarski. Można powiedzieć, że dzięki porażce z Aobajohsai w zespół wstąpiły nowe siły. Każdy stawiał sobie kolejno cele po które sięgał wraz z pomocą drużyny, ale to dzięki własnej, ciężkiej pracy każdy z zawodników może wyciągnąć rękę po sukces. Chwycić go w pewne dłonie i nie pozwolić by zniknął. Odleciał, niczym kruk.. Pomoc drużyny nie jest tylko dodatkiem, lecz i fundamentem rodzinnym, bez którego ciężko samemu zbudować sobie przyszłość i w pełni wykorzystać teraźniejszość.
- Trenują już kilka godzin - powiedział Takeda - Chyba powinni skończyć...
- Każdy z nich rozwninął się bardzo szybko. Odnoszę wrażenie, że w ich podświadomości są ciągle na tym samym poziomie,  co podczas meczu z Dateko czy Seijoh - powiedział Ukai - Nie wiedzą, że zaczęli grać o wiele lepiej...
- Czy to bezpieczne? Znaczy... Nie zrozum mnie źle, Ukai-kun - dodał Takeda, widząc pytające spojrzenie Kieshin'a - Miałem na myśli, że jeżeli ciągle będą tak trenować... albo, tak jak mówisz, będą ćwiczyć jeszcze ciężej, to czy to nie odbije się na ich zdrowiu?
- Zawsze jest takie zagrożenie - powiedział Ukai patrząc uważnie na zawodników Karasuno - Musimy im uświadomić, że nie można się tak przemęczać. Albo przynajmniej zmusić ich do trenowania kilka dni na takim samym poziomie, nie utrudniając sobie ćwiczeń. Wtedy ich organizmy zaczną się przyzwyczajać do coraz większego wysiłku.
Takeda kiwnął głową.
Nie było złudzeń - zawodnicy drużyny siatkarskiej budzili się każdego ranka z coraz większymi zakwasami. Kiyoko, menadżerka drużyny, w duchu uważała, że treningi drużyny Karasuno przypominają dobrowolne tortury.
- Hej, chłopcy! - krzyknął Ukai - Przerwa!
- Ale jeszcze możemy... - zaczął Hinata.
- Przerwa!
- Przecież my...
- Przerwa!
- Ale...
- Przerwa! Koniec! Dosyć! - warknął trener.
Zawodników momentalnie ogarnęło zmęczenie. Oparli ręce na kolanach i głośno odetchnęli.
Ukai, Takeda i Kiyoko popatrzyli na kompletnie wycieńczonych licealsitów.
- Na dziś chyba starczy - powiedział Ukai.
- Nieee! - wrzasnęła drużyna.
- Wiem - zaczął Takeda - że porażkę z Aobajohsai nie będzie łatwo wam wymazać z pamięci. Ale popatrzcie... Do eliminacji jest jeszcze dużo, naprawdę dużo czasu.
- Ale chcemy grać! - krzyknął Hinata.
- Tak! - zawtórowała drużyna.
- Mecz z Dateko... - zaczął Keishin, nasladujac Ittetsu - Ostatni mecz wygraliście. Ale 4 miesiące temu ponieśliście klęskę. Wiem, ciężko wam o tym myśleć, ale jako jedyne i ostatnie zadanie... Pomyślcie nad tym co się stało, a co jest teraz. Idźcie już do domów - skończył Ukai.
Po sprzątaniu hali - zawodnicy ledwo utrzymywali kije mopów w dłoniach - wszyscy wyszli na świeże, wieczorne powietrze.
- Do jutra...
- Cześć...
- Na razie... - mruczały zmęczone głosy.
Każdy zawodnik szedł w swoją stronę. Po tak męczącym treningu najprostsze czynności, takie jak przebieranie nogami czy utrzymywanie otwartych oczu sprawiały im okropne trudności. Pan Takeda zaczął się zastanawiać czy siatkarze trafią do swoich domów. Tak naprawdę, nie zdziwiłby się gdyby połowa drużyny znalazła się rankiem w zupełnie innym mieszkaniu.
Yamaguchi miał najwięcej siły z całej dwunastki. Nie, nie obijał się na treningu. Musiał zachować trochę sił, by zacząć ćwiczenia z Makoto.
Skierował kroki w miejsce treningu. Znosił fakt, że ciągle siedzi na ławce podczas meczy, ale teraz miał tego dość. Pierwszy raz (i ostatni dotychczas) wszedł na boisko podczas meczu z Aobajohsai. Zastąpił wtedy Hinatę w zagrywce. Ukai polegał na nim, ponieważ trenuje z Makoto zagrywkę płaską*. Kiedy wydawało się, że wszystko pójdzie dobrze, piłka uderzyła w siatkę. To było koszmarne. Podczas zagrywki, na serwującym skupiona jest cała uwaga, bez względu na to jakie drużyny grają ze sobą.
"Następnym razem..."
To są najwspanialsze słowa, jakie może usłyszeć rezerwowy zawodnik. Ma wtedy poczucie, że znów wejdzie na boisko i zrobi to jeszcze raz - lepiej.
Bo każdy chce stać na boisku, a tylko najsilniejsi zostają na nim do końca.
****
- Ukai-kun, wiesz o czym mówię - powiedział Takeda, stojąc przed ladą w sklepie Podnóża Zbocza
- Tak, tak... - mężczyzna zapalił papierosa. - Coś musimy zrobić. Jest jeden problem. A mianowicie "co"?
- Hm... Może jutro wszystko wróci do normy?
- Sam ich dziś widziałeś... Trzeba działać. Inaczej zwariują. Dosłownie - przy ostatnim słowie Ukai wypuścił dym papierosowy z płuc.
Zapadła cisza. Pierwszy odezwał się Takeda:
- Zadzwonię gdzie trzeba.
- Może to jest kluczem do sukcesu - powiedział Keishin biorąc do ręki jakąś gazetę.
****
Na zewnątrz było już ciemno. Droga była pusta, tylko sylwetka jednego chłopaka majaczyła w nikłym świetle lamp ulicznych. Miał pomarańczowe, rozczochrane włosy, a jego postawa świadczyła o tym, że wraca z treningu. Na wpółprzytomny pchał rower pod niewielką górkę.
- Dom... domciu... domeczek... domeczuniu... sypialnia... łóżko... łóżeczko...  - mamrotał Hinata,
Był zbyt zmęczony, by dostrzec że ktoś go śledzi prawie od wyjścia z hali...
****
- ...tak... Tak, tak, rozumiem... Ale... Ale niech się pan postawi w mojej sytuacji... Więc... Zna pan trenera Nek... ... Tak?... Nic panu nie wspomniał? Cóż, będę zmuszony zadzwonić po raz kolejny. Żegnam... - pan Takeda nacisnął czerwoną słuchawkę i westchnął.
"Znowu to samo..." - pomyślał
****
- "...noyamamo sato mo... mi-watasu kagiri..."**
- Ukai-kun...
Keishin natychmiast się odwrócił. Nawet nie był zły na Takedę. Jedna myśl tylko zaprzątała mu głowę...
Nagle rozległ się dzwonek... Do sklepu "Podnóża Zbocza" wszedł wysoki blondyn - Yusuke Takinoue .
- Witaj Ukai-kun... Chciałeś mnie widzieć. Zapewne chodzi o klub siatkarski Karasuno, nie mylę się? - zapytał
- Tak. Po porażce z Aobajohsai to zupełnie inna drużyna. Zmienili się, ale nie wiem na co... Zaczęli pracować w pocie czoła, ale za bardzo się przemęczają...
- Są plusy i minusy - odrzekł Yusuke opierając ręce na biodrach.
- Martwimy się o nich... - powiedział Ukai - Jeszcze kilka treningów i...
- Nie musisz kończyć - przerwał mu blondyn - musimy ich rozerwać.
Takeda spojrzał na Yusuke z przestrachem.
- Nie tak dosłownie! - krzyknął Keishin
- Jeszcze by tego brakowało... - mruknął Takinoue
- W każdym razie... Trzeba coś wymyślić... - powiedział Ukai - Nasz plan, jak na ten czas jest niewypałem... Ale znając umiejętności Takedy... - tu spojrzał na nauczyciela  chytrym wzrokiem.
- Za kilka dni będziemy mieli odpowiedź - odparł nauczyciel - Pomożemy im.
- Za kilka dni nie będziemy mieli komu pomagać - usłyszeli łagodny, słodki, damski głos.
Wszyscy odwrócili głowy w stronę drzwi. W nich stała... Kiyoko.
Dla Takedy i Ukai'a to był niemały szok. Czemu? Kiyoko - ta cicha, wstydliwa trzecioklasistka, wchodzi jak gdyby nigdy nic do sklepu i bije swój rekord długości wypowiedzi.
Jeśli coś się nie zmieni, siatkarze klubu Karasuno mogli nieciekawie skończyć. Przez ciągłe, mordercze treningi, ich ciała są na granicy wytrzymałości, a psychika mocno testowana.
- Jest aż tak źle? - zapytał zdenerwowany Takeda
Dziewczyna kiwnęła głową. Najwyraźniej już wyczerpała limit dziennego użycia zdań.
- Odpowiedź musimy mieć już jutro. Najpóźniej po jutrze - powiedział Yusuke patrząc na nauczyciela japońskiego.
- Zabiorę się do pracy - odparł Takeda - Do widzenia!
- Liczym na ciebie! - krzyknął Ukai, kiedy Takeda znalazł się za drzwiami.
Zapadła cisza.
- Ja bym pomyślała nad planem "B" - powiedziała nagle Kiyoko - Na wszelki wypadek... Do widzenia.
- Ma rację - powiedział blondyn, kiedy dziewczyna wyszła.
- Ma cholerną rację - Ukai rzucił gazetą o blat i wyciągnął pudełko papierosów - Nie mamy pewności, że od razu się uda. Ale wiem, że tak będzie, bo Takeda ma talent do namawiania ludzi... Nie wiem tylko, ile mu to zajmie...
- Dlatego nie możemy polegać jedynie na jednej opcji - podsumował Yusuke
****
Następnego dnia słońce świeciło od samego rana, zachęcając do wyjścia na zewnątrz.
Jednak nie wszędzie było tak wesoło...
- Aaaaaaaaaachhhhhhhh!
- Co z tobą, braciszku?
- Moje pleeeecyyyyy...
- Hinata... - westchnęła matka zawodnika, wysoka, o równie pomarańczowych włosach do ramion - Przecież kiedyś coś ci się stanie...
- Muszę isć do szkoły... - mruknął chłopak - Cześć...
****
- Hej, Kageyama...
Czarnowłosy kiwnął głową na powitanie Hinacie. Obaj wyglądali koszmarnie. Oczy podkrążone, włosy rozczochrane (w przypadku Hinaty jeszcze bardziej) a na twarzy ujawniał się grymas bólu związany z niektórymi ruchami.
Drugo i trzecioklasiści wyglądali jeszcze gorzej. Na lekcjach byli całkowicie nieprzytomni. Wykorzystywali chwile kiedy nauczycieli nie było w klasach na wyłożeniu się na blacie swojej ławki. Połowa zawodników wyglądała jak zombie, a druga połowa snuła się po szkole niczym widma.
****
- Proszę mnie wysłuchać!... Czy pan... Jeśli tak pan myśli, to niestety... myli się pan! ... Tak.... Do widzenia. Zadzwonię za chwilkę, skoro pan teraz nie ma czasu - Takeda odłożył słuchawkę.
"Nieeeee.... Ja nie odpuszczę!" - pomyślał, chwycił ponownie za telefon i zaczął wykręcać odpowiedni numer...
****
Ukai biegł ile sił w nogach przez ulicę, z niedopałkiem papierosa w dłoni i jeszcze ze sklepowym fartuchem przewiązanym na biodrach.
Musiał jak najszybciej dostać się do Karasuno. Skoro na osiągnięcie sukcesu potrzeba czasu, trzeba ten czas zdobyć.
Keishin spojrzał na zegarek. Było stanowczo za wcześnie na trening siatkarski, ale czuł, że powinien tam biec na skręcenie karku.
Kiedy wreszcie, zdyszany, otworzył drzwi do hali, jego oczom ukazał się znajomy widok... jednak w trochę innej odsłonie.
Zawodnicy byli obecni, jednak nie ćwiczyli...
Byli porozrzucani po całej hali i najzwyczajniej na świecie spali. Kilku trzecioklasistów, Kageyama i Tsuki - opierali się placami o ściany. Reszta leżała w różnych pozycjach na parkiecie. Shoyo trzymał dłoń na piłce. Widocznie chcieli zacząć trening, ale napotkali przeszkodę, której, jak widać - ulegli.
Za plecami Ukai'a stanął Takeda, jeszcze niczego nie świadomy.
- Ciągle próbuję - powiedział - Nie dam się tak łatwo...
I urwał. Stanął obok Keishina i przyglądał się na niecodzienny widok.
- Co im się stało? - usłyszeli głosy, a kiedy obydwaj się odwrócili, zobaczyli Makoto i Takinoue'ego.
- Śpią - odparła krótko Kiyoko, wychodząc im na przeciw.
- Chciałem powiedzieć, że dziś nie będzie treningu, ale widzę, że nie potrzebnie się śpieszyłem - powiedział Ukai, zamykając cicho drzwi do hali, by nie obudzić licealistów.
- Jednak dalej będę próbować - wtrącił Takeda
- To dobry pomysł - odparł Makoto - Przyda im się odpoczynek.
Po krótkiej chwili odwzwał się Ukai:
- "Seite-wa koto-o shisonjiru."***
- Rozumiem - odparł Takeda kiwnąwszy głową




Zapowiedź Takedy!
O nie! Nie poddam się tak łatwo! Skoro nie chcą mnie wysłuchać przez telefon, muszę osobiście tam pojechać! ... Tylko co mnie tam czeka? Zupełnie inny świat? Czy może będę mógł poczuć się jak we własnym domu? Czas zacząć działać na poważnie! Wszystko się okażę w następnym rozdziale pt. "Natręt!". Ile razy trzeba się poddać z braku odwagi na następny krok?








*zagrywka płaska - zagrywana piłka nie ma rotacji, bądź ma nietypową rotację. Na wskutek tego odbija się od rąk w sposób niespodziewany, lub w ostatnim momencie zmienia kierunek, co utrudnia przyjęcie. Taka zagrywka jest specjalnoscią Makoto Shimady, który uczy Yamaguchiego.

** - pierwsze wersy ludowej japońskiej piosenki "Sakura, Sakura"
       "kwiaty kołyszą się wszędzie, chmury chwały wypełniają niebo"

*** - jap. "Tylko ci, którzy się spieszą, popełniają błędy"




---------
Ohayo!
Miło znów napisać pierwszy rozdział ^-^
Co o tym sądzicie? Cóż, muszę się przyznać, że ciut mnie poniosło...
...ups... ^^'
Ale, mniejsza z tym!
Cóż, ponieważ to jest początek przygody z tym blogiem i z opowiadaniami o Haikyuu, chciałabym żebyście (jak zwykle) napisali swoją opinię.
No, i na koniec, muszę wam kogoś przedstawić - Sally!
Z braku czasu, zapominalstwa i tak ogólnie, Sally sprawdziła czy nie ma błędów :D
Czekam na rozdziałki u was, i do następnego!
^-^

~Ruru i Ally